Pół kilo fantazji, garść chęci, szczypta umiejętności, odrobina uporu, ryzyko do smaku, a wszystko podane z wielką miłością i pasją.
Radosne chwile spijam niczym piankę z kawy, apetyt na szczęście zaostrzam nutką pikanterii… mieszam, miksuję, doprawiam, smakuję…
Jedzenie powinno cieszyć również oczy, nie tylko podniebienie – dlatego staram się, by moje zdjęcia wzbudzały delikatne burczenie w brzuszkach tu zaglądających.
Połączenie tych dwóch pasji przyczyniło się poniekąd do założenia bloga kulinarnego.
Nie zmienię świata, ale chcę, by życie stało się smaczniejsze.
MOJE PORTFOLIO